- Nowy Prezydent Ostrołęki zapowiada, że przeanalizuje czy w mieście potrzebna jest straż miejska.
- Na temat likwidacji straży miejskiej mają się wypowiedzieć mieszkańcy w referendum.
- Głosowanie w tej sprawie może się odbyć w przyszłym roku.
Wybory samorządowe przyniosły w Ostrołęce duże zmiany. Prezydentem miasta został Łukasz Kulik, który pokonał dotychczasowego włodarza miasta Janusza Kotowskiego. Czy nowy prezydent zlikwiduje straż miejską?
Przed wyborami
Łukasz Kulik w poprzedniej kadencji zasiadał w radzie miasta. Jako radny był zwolennikiem likwidacji straży miejskiej w Ostrołęce. Swoje stanowisko uzasadniał tym, że miasta nie stać na utrzymywanie straży. W opinii przyszłego Prezydenta strażnicy nie realizowali zadań na rzecz mieszkańców związanych z utrzymywaniem porządku publicznego i bezpieczeństwa ludzi. Łukasz Kulik zarzucał też ostrołęckim funkcjonariuszom, że w swojej pracy skoncentrowali się nakładaniu mandatów za przekroczenia prędkości i złe parkowanie.
Po wyborach
Nowy prezydent po wyborczym zwycięstwie w jednym z radiowych wywiadów zapowiedział, że tematem straży miejskiej w Ostrołęce będzie się zajmował. Jednocześnie Prezydent Kulik nie chce już przesądzać czy straż powinna zostać zlikwidowana.
Decyzja należy do mieszkańców
Łukasz Kulik podkreśla, że w opinii wielu mieszkańców straż miejska w Ostrołęce powinna zostać zlikwidowana. Ostatecznie decyzję w tym temacie powinni podjąć właśnie mieszkańcy Ostrołęki. Dlatego Prezydent proponuje żeby decyzja na temat istnienia straży miejskiej zapadła w drodze miejskiego referendum. Głosowanie w tej sprawie mogłoby się odbyć za 8 – 9 miesięcy. W ten sposób sami strażnicy miejscy mieliby kilka miesięcy czasu na przekonanie mieszkańców do tego, że ich formacja jest miastu potrzebna.
Jak przeprowadzić referendum
W sytuacji Ostrołęki najszybszą drogą do rozpisania referendum jest podjęcie uchwały w tym temacie przez miejskich radnych. W takim przypadku referendum mogłoby się odbyć w ciągu 50 dni od ogłoszenia uchwały o referendum. Praktyka referendalna pokazuje, że najtrudniej w tego typu głosowaniach jest uzyskać wymaganą frekwencję. Żeby takie referendum było ważne do urn musi iść minimum 30% uprawnionych do głosowania mieszkańców miasta.